Są w moim charakterze (albo raczej charakterku ;) ) miejsca
które chętnie poddałabym modyfikacji. Kilka z tych niedociągnięć to błahe
sprawy, ale mam też sporo poważnych przywar. Z niektórymi nauczyłam się żyć, z
wieloma walczę do teraz, ale jest też grupa którą udało mi się wyplenić (robiąc
tym samym miejsce dla kolejnych niechcianych gości). Jednym z czołowych
działaczy komitetu „Denerwujące Przywary” jest popularne powszechnie- lenistwo.
Mam w zanadrzu parę rodzajów tego utrudniacza: lenistwo
ciężkiego tyłka, lenistwo sprzątaniowe (chyba najbardziej popularne), lenistwo
towarzyskie, lenistwo twórcze, lenistwo kulinarne, lenistwo Spreżynowe, i wiele
wiele innych lenistw. Dzisiaj jednak skupię się na lenistwie rannym, bo
ostatnio dokucza mi bardziej dotkliwie niż było to kiedyś. A dlaczego? Kiedy
wstaje rano moim oczom ukazuje się zapychający dech w piersi widok.
Za każdym razem zatyka mnie z wrażenia, w oczach pojawiają
się łzy wzruszenia i powoli dociera do świeżo obudzonego mózgu informacja, że
to jest nasz domek, że tak pięknie mieszkamy i że podobnymi widokami będę mogła
się raczyć aż do późnej starości. Już zaczynam odfruwać z radości, czuje jak
moje papcie (po poznańsku) unoszą się nad panelami, gdy z okolic żuchwy
dochodzi mnie mało przyjemny dźwięk. Potem ciepły, korpulentny serdelek ląduje
w moim oku, a broda dostaje sporą dawkę mokrego ślimara. Wytrącona z rajskiej
wędrówki patrzę w kierunku swoich rąk i coraz to intensywniejszych dźwięków
„yyyyyyy...YYY!!!!” połączonych z ciągnięciem za włosy (moje włosy!!!) i widzę
Sprężynę! No tak, to już po delektacji otaczającym mnie światem. Wtedy pojawia
się myśl, że gdybym wstała razem z mężem to miałabym czas na osobistą, prywatną
herbatkę w towarzystwie porannego światła i dźwięków budzącej się przyrody.
Czas tylko dla siebie. Ale moje ranne
lenistwo niestety co dzień zwycięża, a wystarczyłoby zwlec się z łóżka pół
godziny przed pobudką Ulki i już dzień zacząłby się milej, a ja mogłąbym odfajkować likwidację jednej z przywar. Macie jakieś sposoby na ranne wstawanie? Mój tata, szalony wynalazca, o którym wspominałam już wcześniej, tutaj, za czasów studenckich musiał podczas wakacji wcześnie się budzić. Przychodziło
mu to równie trudno co mi teraz, ale jego profil studiów (konstruktor maszyn)
zobowiązuje... On poradził sobie z tym problemem następująco: podłączył budzik
do pompy w studni, wąż ogrodowy
przerzucił przez okno sypialni i zabezpieczył tak żeby trudno go było wyjąć.
Kiedy zegarek dzwonił, pompa się włączała, a mój tata wiedział, że ma tylko
minutę na wyskoczenie z łóżka i wyłączenie mechanizmu. Jednak po takim mało
przyjemnym biegu, do mokrego i chłodnego ogrodu, szybko wskakiwał z powrotem
pod pierzynkę, żeby się ogrzać, a wraz z ciepełkiem wracał problem snu. Myślę
jednak, że mój M. nie zaufałby mi na tyle, żeby ryzykować powódź w nowo
wymalowanym pokoju, więc jeśli macie jakieś triki na ranne wstawanie to chętnie
wypróbuje. A teraz parę fotek z naszego poranka.
Ostatnio przez nasz domek przewija się sporo ludu, dlatego
muszę trochę się nagłówkować co tu upichcić. Ma być w miarę szybko, smacznie,
efektownie, ale żeby składniki były proste do kupienia, gdyż głównie to M. robi
zakupy... Musiałybyście słyszeć o co on mnie pytał kiedy kazałam mu kupić
chrzan do ogórków i ILE go przyniósł w efekcie !!!
Do naszych prywatnych hiciorów należy Czosnkowa sałatka
pomidorowa. Z pozoru wydaje się mało ciekawa, ale naprawdę jest pyszna i
chociaż nie ma w niej nic odkrywczego to takie połączenie składników daje
cudowne doznania.
Czosnkowa sałatka pomidorowa
Pomidory sparzyć,
zdjąć skórkę i pokroić na grube plastry, na wierzch utrzeć żółty ser (gouda,
edam rycki, jakiś zwyczajny, nie słodki). Polać sosem (przed samym
podaniem!!!). Na wierzch koniecznie położyć listek świeżej bazylii.
Sos czosnkowy: pół na
pół majonezu i jogurtu (gęstego np. bałkańskiego) z dużą ilością świeżego,
sprasowanego czosnku, sól i pieprz.
Można ją również przygotować w formie koreczków (i ja chyba
taką wersje wolę). Gruby plaster żółtego sera, na to cząstka pomidora, kleks z
sosu czosnkowego (tylko w tym wypadku daje sam majonez bez jogurtu) i listek
bazylii na wierzch, wszystko nawleczone na wykałaczkę. Mniami.
A na deser zapraszam na
Czekoladowe tiramisu z pysznym kremem Baileysowym.
* 250 g serka mascarpone
* 200ml śmietany kremówki
* tabliczka czekolady gorzkiej
* 1/2 tabliczki mlecznej czekolady
* 30g cukru waniliowego (ja dodaje do smaku)
* 3-4 łyżki likieru Baileys
* esencja z kawy
* biszkopty
- Cukier i czekolady rozpuścić w garnku, albo w kąpieli wodnej.
- Ostudzić.
- Dodać 2-3 łyżki likieru.
- Serek mascarpone ubić ze śmietaną na puszysty krem. Powoli dodawać czekoladową maź, wciąż ubijając.
- Krem zrobi się dość rzadki dlatego trzeba włożyć go do lodówki.
- Biszkopty nasączyć esencją z kawy z dodatkiem reszty likieru.
- Układać piętrami, raz biszkopty, raz krem. Przed podaniem włożyć na chwilkę do lodówki.
Życzę smacznego i łatwego we wstawaniu łikendu;)
nie no wspaniale......cudowne widoki .....ogólnie cudnieeeee.......przepisy wykorzystam bo u nas tez głownie pan małż robi zakupy ;O ....a poka poka kuchnie jest śliczna PROSZĘ ......pobudki robi mi AGUGU o 5 rano radosnym ciągnięciem za włosy lub na brzuszku gadająca do motylków.....tak wiec poranki zaczynamy od 5 jupi duuuu mama niebawem będzie zabi .....ale co tam MIŁOŚĆ MATCZYNA GÓRĄ ...........buziolek
OdpowiedzUsuńps. @ podaj mi proszę moja kofana .....buzia
A ja Ci jeszcze każe więcej fotek pstrykać, a Ty taka zmęczona :( Kuchnia jeszcze niedokończona, więc pokażę jak już wszystko będzie skręcone i umocowane :) Mail jest w moim profilu :)
UsuńDaj znać jak Wam smakowało jedzonko :)
Usuńnie znalazłam @ chyba mam zaćmienie ....;( buuuu
Usuńoj tam zdiecia zrobiłam z przyjemnością..........oj to czekam z niecierpliwością .....buziak sobotni
W takim razie podaje @ tutaj :)
Usuńniezapominatka@gmail.com
Zazdroszczę widoków za oknem.
OdpowiedzUsuńCo do wstawania...nic tak mnie nie budzi jak dzieciaki skaczące mi tuż nad głową. Czasami spryciarze schodzą po cichu na dól, dają mi się wyspać...ale po moim przebudzeniu czekają mnie ciągle jakieś niespodzianki. Dywan pomalowany pisakami, podłoga cała w skrawkach papieru, powywalane książki...itp.
Musisz napisać kiedyś post na temat co dzieci mogą zrobić pod naszą nieobecność ;) chętnie się podszkolę zanim Ulka urośnie ;) Koniecznie ze zdjęciami. Szczególnie ten dywan a la Pollock mnie interesuje ;)
UsuńBaa nawet książkę mogę napisać ;)
UsuńPięknie...
OdpowiedzUsuńp.s. Niestety nie mam sprawdzonych sposobów na poranne wstawanie. Sama często chowam się pod kołdrą, zamiast zrywać się z łóżka. Czasem bez pomocy osób trzecich, np. w postaci łaskotania w stopy wystające spod kołdry, się nie obejdzie.
Mój mąż mówi, że nie będzie mnie rano budził, bo jak jestem zaspana to się mnie boi ;) więc łaskotanie w stopy odpada :( Chyba, że namówię Sprężynę, bo ona najwyraźniej nie boi się mnie budzić :)))
UsuńOj znam te pobudki, choć moja Baśka od niedawna zaczęła przesypiać noce...więc przynajmniej w nocy do niej nie wstaję:). Kuchnia super (sama wybrałam ten sam model szafek i nawet płytki w kuchni ma m takie, tylko kuchnia malutka:))), nie taka jak Twoja:)!Widoki piękne!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się u Ciebie podoba, będę zaglądać, jeśli pozwolisz:),
ściskam:)
moje aniutkowo
Witaj kochana!!
OdpowiedzUsuńśliczną masz kuchnie:)i te widoki!!muszę powiedzieć, że zaczynam Ci zazdrościć i może również wezmę się za odnawianie mieszkania!!a na poranne wstawanie nie narzekaj bo niektórzy wstają o 5:50.....:(buziaki!!twoja mj
Pierwsze zdjęcie jest obłędne!!! i to wielkie okno w kuchni!! normalnie szok :)
OdpowiedzUsuńŚwietne widoki :)
a na wstawanie najlepsze jest... wczesne kładzenie się spać ;)
jak się wyśpisz, sama wstaniesz bez problemu! ;)
Pozdrawiam cieplutko bo coś u nas pogoda szwankuje ;/
super domek - moje marzenie ;) a widoki Masz przecudne - będę Cię chętnie odwiedzać-pozdrawiam
OdpowiedzUsuń