Oczywiście największym problemem był brak regałów. Najfajniejsze byłyby półki na wymiar, takie które wykorzystują każdy centymetr ściany, ale wiadomo to dość drogie przedsięwzięcie, dlatego też biblioteka pozostawała jakiś czas jedynie w sferze marzeń.
Paulo Coelho w "Alchemiku" napisał: "Jeśli czegoś naprawdę gorąco pragniesz, to cały Wszechświat sprzyja potajemnie twojemu pragnieniu”. Trzymam się kurczowo tej maksymy od wielu lat i powiem Wam, że naprawdę działa! Również w przypadku biblioteki ta złota myśl poskutkowała :) Przy małych dzieciach dużo czasu spędza się na co tu dużo gadać, bzdurnych czynnościach, jak np. zabawa barby, wspólne oglądanie wieczorynki, układanie puzzli, czy nawet karmienie to rozrywki charakteryzujące się zajętymi rękami, ale wolnym umysłem ;) Ja w tą wolną przestrzeń wstawiam wizualizację swoich marzeń. Mam ścisłe wyobrażenie co dokładnie chciałabym mieć i jak ma to coś wyglądać. Należę do osób zdecydowanych (czasem aż za bardzo pewnych swoich racji ;)) tak więc w moich planach trzymam się wciąż tych samych marzeń, tak samo wyglądających. Oczywiście z dnia na dzień je rozbudowuje ;) ale to co już ustaliłam rzadko zmieniam. Dzięki temu w moim umyśle powtarzają się wciąż te same obrazy. Taka wizualizacja naprawdę działa ! Trzeba tylko pamiętać, żeby nie wciągnąć się w czasie "złych dni" w niezdrowe wyobrażenia z serii "nikt mnie nie kocha, dopiero po śmierci zostanę doceniona", bo takie myśli też czasem potrafią krążyć po baniaku ;)
Wracając jednak do biblioteki, któregoś dnia, szperając po internetowych pchlich targach natrafiłam na używane, białe regały w oszałamiającej cenie 10 i 20 zł za sztukę. Długo się nie zastanawiałam, umówiłam męża wraz z jego przyczepką na szybki odbiór mebelków. Poznaniacy wiedzą, że niedawno zamykano nasz dworzec PKP, prawda? A kojarzycie aptekę na starym dworcu? To właśnie z niej pochodzą owe regały. Wy już wiecie ;) ale mój mąż dopiero kiedy podjechał pod budynek PKP dowiedział się, że żeby odebrać półki musi lawirować z przyczepką po pełnym peronie :/ Szczególnie przypadły mu do gustu manewry tyłem z pełnym załadunkiem, między czekającymi na pociąg pasażerami... :/ Zmachał się chłop, zmachał. Po pierwszym kursie (bo były dwa :)) patrzył na mnie wzrokiem godnym wkurzonego Bazyliszka ;). Na szczęście po czasie sam przyznał, że warto było slalomować wokół pociągów i obładowanych ludzi, bo za niecałe 200 zł mamy umeblowaną spiżarnie, moją pracownie i tytułową bibliotekę. I to nie dość, że białymi to jeszcze pamiątkowymi regałami ;)
Ale żeby dostać się do mojej ukochanej biblioteki musimy najpierw przejść wymarzonymi-wywizualizowanymi (chyba stworzyłam nowe słowo ;)) schodami.
Chociaż schody powstały jeszcze za czasów Anielkowej ciąży, dopiero teraz znalazłam chwilę na ich obfotografowanie. Miały być oczywiście białe (i tutaj słychać pukanie się w głowę całej mojej rodziny. "Białe schody!!!??? Umęczysz się przy ich sprzątaniu!!! ;)) Podobne komentarze słyszałam kiedy zażyczyłam sobie bielusią kuchnie, ale ja niestrudzenie obstaje przy swoim i wiecie co ??? Znowu mam racje ;) Na białym rzeczywiście widać brud, ale taki jak np. błoto (rzadko spotykany w domowych pieleszach ;)). Natomiast kurz zauważalny jest bardziej na ciemnym niż na białym dlatego jeśli gdzieś rzuca się w oczy, że długo nie sprzątaliśmy to na nastopnicach (które są drewniane), a nie na białej części schodów. Teraz powinno pojawić się pytanie: A skąd to wiem? ;)
Klatka schodowa ma dachowe okno dzięki czemu jest pięknie oświetlona. Kiedy schodzę z Anielką na dół mała z wrażenia aż otwiera usta, tak bardzo lubi to świetliste miejsce :) Nie wszystko jest jeszcze wykończone, ale jak to lubię powtarzać: przynajmniej mamy do czego dążyć ;)
Mogłabym jeszcze pisać i pisać: o starej pradziadkowej maszynie, o
obrazie autorstwa mojego 10-letniego taty, o ukochanym fotelu dziadka, o
znalezionym gazetowniku, o sprezentowanych nam drzwiach, o przyjacielu mojego męża, o poduszce z Indii,
o kolekcji starych książek i o ukochanych, najniższych półkach, pełnych
literatury dziecięcej :) Uwielbiam to miejsce i mam nadzieję, że Wam
również choć trochę przypadło do gustu, bo planuje jeszcze kiedyś o nim
napisać :)))
Pozdrawiam późno-nocnie i do przeczytania !