poniedziałek, 27 października 2014

Jesień


Pani Jesień, melancholijna dama paląca cygaretki na dobre wkradła się do naszych lasów, łąk i miast. W dzień rozpieszcza nas ciepłym słońcem, żeby przed nocą niczym wkurzona kochanka oszronić świat mroźnym oddechem. Chociaż w zaspanym rannym domu jest zimno jak diabli, a mróz niszczy już jednostkowe kwiaty to zdradzę Wam, że kocham taką pogodę.
Piękny łikend za nami więc zapraszam do naszej wioski na rodzinny spacerek przehasany z kundelkiem o krótkich nóżkach, który nie wiadomo skąd się wziął i gdzie znikną.
 
 

Grzybiarskie łowy były  w tym roku niezwykle owocne, a właściwie to wciąż są bo parę godzin temu przyniosłam z lasu kolejne czarne łepki :)
Kiedy myślałam, że piękna jesień nie da już rady wrócić i że jak najszybciej należy zagnać męża do czyszczenia pieca, wyszło przepiękne słońce tak wesołe, że mój aparat fotograficzny sfiksował ze szczęścia ;)

 
  
A tak zmieniły się nasze dziewczynki w ciągu roku :) Szczególnie widać to po Nelce...tak jakby.... wydoroślała ;))))
Na koniec marchewka gigant, jedna z trzech które w tym roku zaszczyciły mój warzywniak. Chyba podsłuchała jak wygłaszałam w kierunku maszyny do szycia moją ulubioną maksymę "liczy się jakość, a nie ilość". Jednak wolałabym, żeby warzywniak nie stosował się do tego hasła ;)


Pomimo, że jesień nas w tym roku rozpieszcza (ciekawe co będzie chciała w zamian) wieczory są wręcz mroźne dlatego poniżej podaje mój sprawdzony, roztapiający przepis: 
- Kieliszek domowej roboty nalewki (tutaj malinówka)
- Ogień (w dowolnym wydaniu, byle w wersji "do okiełznania" ;)) 
- Rozgrzewające towarzystwo (z wykluczeniem piromanów) 
Ostatni myślnik okazał się u mnie bardzo nieśmiały i nie zgodził się zapozować do zdjęcia, jednak mała szczypta tajemnicy też potrafi rozgrzać ;)

Pozdrawiam gorąco i do przeczytania !
Wasza NiezapominATKA

czwartek, 23 października 2014

Dopadło i mnie


https://www.facebook.com/pages/Niezapominatka-ATKA/335661233254232

Długo broniłam się przed facebookowym światem. Początkowo miałam swoją teorię, na to antyspołeczne zachowanie, ale z biegiem czasu i wraz z kolejnymi obalanymi przez znajomych argumentami, (że fb jest nie dla mnie) moje zniechęcenie do biało-niebieskiej czcionki wyparowywało. Ostatecznie trafiło do mnie to, że spora grupa Podczytywaczy nie ma dostępu do automatycznej informacji o nowych wpisach na Niezapominatkowym blogu, a że newsletter mnie nie zadowalał, więc wylądowałam na fb :) Co z tego wyniknie? Przekonamy się razem :)
Na Facebooku planuje nie tylko informować o najnowszych postach, ale chciałabym również, żeby Funpage Niezapominatka ATKA miał swój charakter i swoje życie, wspólne z blogiem, ale jednak troszkę odmienne, takie stare dobre małżeństwo ;)

Teraz wysyłam do Was moi wierni i okazjonalni Podczytywacze wielką prośbę o polubienie mojej strony i udostępnianie jej dalej. Może dzięki facebookowej karierze w końcu mój mąż przestanie burczeć, że pisze kolejny post zamiast..... (i tutaj występuje długa lista prac typowej Kwoki Domowej).

 https://www.facebook.com/pages/Niezapominatka-ATKA/335661233254232

Po przecinku w postacie zdjęcia, wysyłam tematyczne pytanko:
Czy ktoś zna magika facebookowego, który wymiata również na bloggerze i umie wytłumaczyć potocznym językiem tajniki informatycznych myków ?
Mam problem z guzikami "Lubię to", czy "Udostępnij" znajdującymi się pod każdym z moich postów. Nie sumują się polubienia te wystawione na fb z tymi klikniętymi na blogu, (chociaż dotyczą tego samego linku/wpisu). Czy jest w ogóle możliwość takiego połączenia? Ktoś klika "Lubię to" pod linkiem na fb i automatycznie (pod tym samym wpisem na blogu) zwiększa mi się liczba likow i odwrotnie, ktoś udostępnia mój tekst klikając pod postem, a ja dostaje informacje na fb, że zwiększyła mi się liczba udostępnień.
Zagmatwałam? Ktoś zna odpowiedz?


No i to by było na tyle :)
Ściskam Was mocno, całuje w czółko i przykrywam cieplutka kołderką, bo pora spać ! ;) :)

Wasza NiezapominATKA

piątek, 10 października 2014

Z serii "Prawie z Ikei"- Ażurowa lampa kuchenna

Matko! jak ten post długo powstawał ! Mąż mój kochany konstruował tytułową lampę pół roku (z czego jedynie 15 minut przeznaczył na jej zrobienie, reszta to ciężka praca zwana "odkładaniem na później") nie wypada mi jednak narzekać, bo sama nie byłam lepsza... Po zamontowaniu naszej ażurowej piękności kolejne pół roku zbierałam się za napisanie o niej postu :/
Jednak "co się odwlecze to nie uciecze ", tak więc przedstawiam Wam powstałą z ikeowskiego świecznika Lampę Prawie z Ikei :)
 
Co potrzebujemy do zrobienia takiej lampy? Wszystko na poniższym zdjęciu :)

 

A teraz parę fotek przepięknych, koronkowych cieni, które rzuca nasza bohaterka.


Dla nowych podczytywaczy i dla tych starych, ale ze sklerozą ;) podrzucam link do mojego zeszłorocznego postu, również na temat ikeowskich przeróbek. Powolutku zbliżają się Święta więc może komuś przyda się taki pomysł na prezent dla dziecka. Tutaj link: Kuchnia Prawie z Ikei


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i zapraszam na mój kolejny, "ujawniający" post ;)

P.S. Życzę Smacznej Dyńki :) bo widzę po wielu blogach, że korbol (dla niewtajemniczonych po poznańsku dynia :)) wszedł na stałe w Wasz jadłospis :)))

piątek, 3 października 2014

Uśmiechnij się :)

Wiecie, że mamy dzisiaj Międzynarodowy Dzień Uśmiechu ?
Wcale nie planowałam nic dzisiaj do Was pisać, ale akurat mam w zanadrzu świeże przemyślenie co do uśmiechów, a w szczególności tych obcych, ulicznych, tak zwanych Grzecznościowych.

 

Zakładam, że czytają mnie ludzie dorośli, którzy w życiu mniej czy więcej przeżyli i wiedzą podstawową rzecz, że każdy (MY SAMI również) posiadamy wady, które należy (przynajmniej niektóre) zlikwidować. I teraz pytanko do tych nieuśmiechających się. Czy uważacie, że taka kamienna twarz to zaleta??? Jeśli tak to dlaczego? Jestem bardzo ciekawa odpowiedzi, bo zupełnie nie mogę tego zrozumieć! Zdaje sobie sprawę, że trudno jest zmienić swoje poważne wady, że wymaga to silnej woli i walki z całym sobą, ale uśmiech ????!!!!
Ludzie, co w tym trudnego ???


Jedynym wytłumaczeniem "kamiennej twarzy" jest dla mnie przyzwyczajenie mające swoje źródło jeszcze w dzieciństwie. Ludzi "nieuśmiechających się" rodzice musieli w ten sposób wychowywać.
Budowanie pozytywnych nawyków, jak mówienie "dziękuje", "proszę", "przepraszam" jest dla większości czymś oczywistym, więc dlaczego nie sympatyczny Uśmiech Grzecznościowy ? 


Nasza Ulka ma tendencje do nieokazywania emocji, a Uśmiech Grzecznościowy muszę u niej wymuszać. Wchodzi Sprężynka do sklepu więc przypominam : "Powiedz Dzień dobry i uśmiechnij się. Nie bądź gburem!". "Pani zaczepia Cię na ulicy- uśmiechnij się". Teraz zapewne wszyscy na mnie naskoczą, że ma dziewczyna czas,  że przecież jest jeszcze malutka. A właśnie, że nie! Jak to głosi stare powiedzenie "Czym skorupka nasiąknie za młodu...". Przecież nauka uśmiechu nie jest wymagająca, czy stresująca, a ten miły gest może w przyszłości otworzyć naszemu dziecku wiele drzwi.
A więc moi drodzy uczmy swoje pociechy "cieszyć bułę" Grzecznościową,  i nie chodzi mi o tą spontaniczną, bo ją akurat maluchy mają opracowaną do perfekcji ;)

A teraz nie pozostaje mi nic innego jak przesłać Wam swój ulubiony uśmiech. Zakurzony i czarno biały, ale jaki cenny ;)

Wasza NiezapominATKA

czwartek, 2 października 2014

Wymarzona podpórka do książek

W świat miniatury wprowadziła mnie całkiem niedawno moja sąsiadka, a ja bez świadomości jaka to uzależniająca dziedzina kliknęłam pierwszy podesłany link i...przepadłam. Świat mini mini domków, mini mini pokoików i mini mini sklepików zawrócił mnie do marzeń z dzieciństwa. To co potrafią wyczarować z tektury, kleju i farby te "mini" artystki z maksi talentem jest po prostu niesamowite! Wraz z sąsiadką śledziłyśmy z cieknąca ślinką wszystkie miniaturowe projekty, aż trafiłyśmy na blog Nadmiar wolnego czasu autorstwa hermenegildy ! Wtedy zupełnie oszalałyśmy ! Gdybyście słyszeli te piski zachwytu, ochy i achy. Efektem powyższego szaleństwa była nieduża paczuszka, którą parę dni później przyniósł listonosz. Sąsiadka zamówiła u hermenegildy  przepiękną, jesienną podpórkę do książki. Spodziewałyśmy się, że w rzeczywistości miniatura może wyglądać trochę inaczej niż na zdjęciach, ale to jak piękna okazała się po wyciągnięciu z pudełka przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Zafascynowana jesiennym dziełem zamówiłam podobną podpórkę tylko w innej tematyce. Troszkę poczekałam i parę dni temu otrzymałam wymarzony prezent. A co zobaczyłam po otworzeniu pudełka ? Spójrzcie sami.





A poniżej podpórka jesienna, której szczęśliwym posiadaczem została moja sąsiadka :)
Więcej zdjęć znajdziecie na blogu hermenegildy tutaj link: klik





Bardzo dziękuję hermenegildo za ogrom pracy i serca, który włożyłaś w popórkę. Jestem nią zachwycona! Jest tak cudowna, ze zamiast stać w bibliotece noszę ją ze sobą po domu. Tam gdzie ja tam i ona ;)

Do kolejnego przeczytania !
Wasza NiezapominATKA

Polub mnie