Asia z Green Canoe postanowiła zadyniować jesień, a ponieważ moja dyńka została
zadyniowana wiele lat temu, kiedy to po zjedzeniu pomarańczowego kremu z
masełkiem poczułam się jak w niebie, więc z miłą ochotą dołączyłam do akcji.
Mój ulubiony przepis, na cudowną, nie słodką! zupę
dyniową stosuję regularnie każdej jesieni dlatego gdy tylko uzyskałam dostęp do
ogrodu od razu posiałam to imponujące warzywko. Początkowo byłam szczęśliwa, że
nasionka dyni wykiełkowały tak licznie. Z biegiem czasu stawałam się coraz
bardziej dumna, że moja dynia rośnie prężnie i szybko. Następnie zaczęłam się
jej bać! Stała się tak ogromna, że ledwo co mieściła się na pryzmie
kompostowej, a właściwie to się NIE mieściła bo swoimi mackami zaczęła atakować
sąsiednie działki. Podejrzewałam, że jeśli tak dalej będzie to
Ulka po halloweenowe cukierki pojedzie karocą rodem z Kopciuszka. No i prawie
się nie myliłam...
Owszem, kupiłam nasiona na opakowaniu których utuczony bobas
siedzi w towarzystwie big- dyni (z czego dynia przerasta bobasa o głowę) ale
myślałam, że to taki chwyt reklamowy. Człowiek tyle razy daje się nabrać na
przeróbki photoshopowe, a teraz kiedy właśnie powinien uwierzyć w to co widzi
intuicja zawodzi i ma się Dynie Giganta w warzywniaku. A może to zasługa mojego
kompostu!? Jeśli tak to na corocznym konkursie dyniowym podczas odbierania
nagrody muszę podziękować mojemu królikowi bo większość pryzmy zbudowana jest z
jego wytworów. Ale co tam! Narzekaliśmy z mężem, że wybudowaliśmy się na
szczerym polu i nie mamy na działce grama cienia to przynajmniej liście naszej
dyniuchy osłoniły nas od nadmiaru słońca ;)
Parę lat temu zorganizowałam
w naszej dziupli (o której pisałam tutaj) dyniowy wieczór, którego punktem kulminacyjnym była wspomniana powyżej zupa
dyniowa, podana oczywiście w dyniowych czarach.
Krem dyniowy z masełkiem
- Dynie wydrążyć, wyskubać z miąższu pestki.
- Uszykować tyle samo warzyw (marchewka, ziemniaki, pietruszka) co miąższu dyni, w proporcjach:
-
½ marchwi
-
reszta to ziemniaki i pietruszka pół na pół
Czyli jeśli mamy miskę miąższu dyni to potrzebujemy ½
miski marchewki, ¼ miski ziemniarów i ¼ miski pietruszki
- Gotujemy wszystko razem z bulionem, do miękkości.
- Przyprawy jakie jeszcze dodaje to: sól, pieprz, gałka muszkatołowa, lubczyk.
- Wszystko potem miksuje na krem i dodaje bardzo dużo masełka + kawałki masła do miseczek z zupą.
Dynie smakują nie tylko nam-
zadyniowanym, ale również zwierzakom, które tłumnie nachodziły moją pryzmę
kompostową i podskubywały warzywko. Najpierw były to bąki.
Potem bywalcami stały się sarny i
jelonki.
A teraz dyniuche obściskuje
Sprężyna.
Dziękuje dziewczyny, że tak bardzo przejęłyście się losem Marudy i spółki. Miło zasypiać wieczorem i czuć, że jest tyle wrażliwych i dobrych ludzi na ziemi. Jest mi też o wiele raźniej jeśli mogę podzielić się z Wami swoimi smutkami.Maruda ma swoje stadko kociaków i ja mam swoje stadko blogowiczek, bardzo Wam za to dziękuje!
Pozdrawiam promiennie, dyniowo i wieczornie- tak jak powinno być jesienią :))))
Środkowe zdjęcie rewelka:) Ja uwielbiam zupę z dyni z dodatkiem kolendry. Najlepszą jadłam w Belgii, ale nie mam pojęcia z jakiego gatunku dyni. Nie była tak słodka jak nasze pomarańczowe olbrzymy.
OdpowiedzUsuńFajnych macie gości.
Może odnajdziesz swoją dyńkę na blogu Bea w kuchni:
Usuńhttp://www.beawkuchni.com/2011/10/festiwal-dyni-2011.html
tyle ich tutaj, że można oczopląsu dostać :)
Genialne zdjęcia! Zupa dyniowa? na 100% zrobię. Skusiłaś mnie zdjęciami:))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdjęcia zachęciły Cię do dyniowych poczynań ;) Zupa naprawdę pyszna. Koniecznie daj znać jak Ci smakowała :)
UsuńSprężynka jest piękna ;) a dynia robi wrażenie heheh ........my tez mieliśmy takich gości dopóki nie zrobiliśmy siatki ....teraz goście grzecznie spacerują pod domem......zupka dyniowa świetna sprawa ....na bank wypróbuję........ahah mogę być w stadku .....buzia dla sprężynki...
OdpowiedzUsuńPs. kochanie jak sie spisuje fotelik dojedzenia z ikea ??
Sąsiedzi straszą, że zimą dziki podchodzą pod same okna, więc ścigam męża żeby szybko ogrodzenie zmajstrował, bo jak zryją mi ogródek w poszukiwaniu resztek dyni ;)
UsuńFotelik Ikeoski jest super. Mamy też taki wypasiony, ale go nie używamy bo ten jest lżejszy, bardziej poręczny i mniej rzuca się w oczy, a Sprężynka go uwielbia :)
Ale ładnie Uleńce pośród tych dyniek, a ta jedna rzeczywiście prawie nadaje się na karocę:)
OdpowiedzUsuńbuziaczki:)
Teraz muszę namówić koty, żeby przyniosły mi myszy, bo chyba w Kopciuszku to one ciągnęły karoce ? ;)
UsuńGratuluję sukcesów ogrodowych. Okaz wyhodowałaś niewątpliwie imponujący! Dziękuję też za przepis na krem, na pewno wypróbuję, bo mam w domu dynie do przerobienia (o czym już z resztą pisałam), a doświadczenia z jej obróbką mam niewielkie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
T.
Jakbyś miała pytania co do zupy (i nie tylko;)) to pisz, odp. na każde pytanko :)
UsuńWłaśnie skończyłam robić krem dyniowy wg Twojego przepisu z mojej bay boo ze stroika http://mojewnetrzarskieja.blogspot.com/2012/09/pomaranczowy-odcien-jesieni-o-smaku-dyn.html i wyszedł super!
UsuńOd siebie poza przepisem dodałam troszeczkę imbiru, który dodał nieco pazura zupce.
Polecam wszystkim ten bardzo smakowity przepis!!!!!
Rzeczywiście pokaźna ta dynia.Mnie takie krasnoludki w tym roku wyrosły. fajny pomysł na czarki z dyni. Fajnie macie z tymi sarenkami ale z drugiej strony szkód też mogą narobić zwłaszcza gdy pokusicie się o sadzenie młodych drzewek. Koniecznie zabezpieczcie :-)Serdeczności
OdpowiedzUsuńTak, tak. Już mojego męża przycisnęłam, żeby dokończył ogrodzenie przed nastaniem zimy. Co do drzewek to czytałam, że można nabyć specjalne ochraniacze na pień :) Dyniowe krasnale to też fajna sprawa, bo z taką dużą dynią to nie wiadomo co dokładnie zrobić :/ Dobrze, że mam w niedziele sporo gości to taka duża dyńka będzie idealna ;)
UsuńFAJNE TY DYŃKI...MOJE ICH UWIELBIENIE OGRANICZA SIĘ DO WALORÓW ZDOBNICZYCH..TAK BARDZO BOJE SIE ICH SPRÓBOWAĆ:)))
OdpowiedzUsuńW takim razie moja zupka jest idealnym powodem do przełamania lodów z koleżanką dyńką ;) Po spróbowaniu jej pierwszy raz, nikt nie może odgadnąć, że połowa składu to dynia! Pychota :) Lubi ją nawet mój teść- 100% tradycjonalista w sferach kulinarnych ;)
Usuńoooooostro ale dynie!!! :)
OdpowiedzUsuńwlasnie rozmawialam ostatnio o dynicha z mama. posadzila troche ladnie na grzadkach ale nie dosc, ze urosly jak dzikie to sie okazalo, ze tata wyrzucil pestki na kompost! sobie wyobraz co sie tam dzieje, totalnie zarosli tymi dyniami, ktore tez sie okazaly mega wielkie hahahah. chyba beda robic zupy, sloiki i co sie jeszcze da dla siebie i wszystkich sasiadow :)
O! A ja mam pół dyni w lodówce i inwencja twórczo-kulinarna mi się skończyła. Może Twoja mama ma jakiś fajny przepis dyniowy ? Hahaha, widzę,że nie tylko ja nie poznałam się na zdolnościach tej roślinki... ;)
UsuńPiękny jesienny stół jestem pod wrażeniem:)
OdpowiedzUsuń