Na wstępie ostrzegam, że post
napisałam w czasach panowania pięknej, złotej jesieni, dlatego proszę się nie
dziwić, że spaceruje w nim, po dwornych włościach jedynie w szlafroku i
kaloszach. Zapewniam-od paru dni nie wykonuje już tej czynności ;) w zamian, w
tym samym, rannym terminie męczę się z rozpalaniem kominka. To tyle ze
wstępu. Zapraszam do czytania :)
Wstałam dzisiaj wcześniej nawet
niż słowiki, koguty, czy inne ptactwo cierpiące na bezsenność, ba! nawet
wcześniej niż Sprężyna. Uwielbiam rankiem, kiedy cały dom śpi wyjść opatulona w
ciepły szlafrok i gumiaki na przeciągający się świat. Rosa na trawie, chłód jesiennego poranka, zapach zimy
zaglądającej czy jesień już sobie poszła czy jeszcze wyleguje się w ciepłym
złotym słońcu. Uwielbiam takie momenty, gdyż dają mi siłę do dalszego
działania. Parę dni temu zmieniłam swój punkt startowy i zaczynam poranny
obchód ogrodu nie od wyjścia na taras, ale jak Pan Bóg przykazał, od drzwi
wejściowych!!! Bo takie coś nareszcie pojawiło się w naszym domku! Juhu!
Są idealne, takie jak sobie wymarzyłam i takie jak na
zdjęciach w sklepie internetowym- co mnie niezmiernie cieszy, bo wiadomo jak to
bywa kiedy kolor, szybę itp. wybiera się oglądając próbki tylko na monitorze
komputera.
Nie mamy jeszcze klamki, bo ta która była dołączona w
komplecie naszym zdaniem zupełnie nie pasuje. Szukamy takiej, która podobna
będzie do metalowej kraty i boków ławki stojącej na ganku.
Po obchodzie ogrodu, paru prychnięciach na Koty-Huncwoty,
które skaczą po moich drogocennych chwastach (jak nazywa je mój mąż), z pustym
kubkiem udałam się do domu ogarnąć przestrzeń poziomą i pionową, żeby zrobić
miejsce dla dzisiejszego bałaganu.
Z
wczorajszego spaceru przyniosłam złote trawy i żółte liście szparagów, a
ponieważ poprzednia dekoracja stołu już mi się znudziła więc ułożyłam nowy,
jesienny bukiet.
Obiecałam, że będą pantofelki, więc przyszedł czas i na nie.
Kupiłam je w Netto za oszałamiająca cenę 14 zł z groszami.
Są mięciutkie i takie romantyczne (jeśli buty w ogóle mogą być romantyczne ;) ).
No i bardzo podobają się naszej Sprężynce- szczególnie jak mama wywija w nich
hołubce :)
Jeszcze na koniec zdjęcie, które muszę umieścić, bo pokazuje
ogrom radości, który promieniuje z Ulki kiedy chodzi ! :))))
To takie niesamowite, że dla ogromnej większości ludzi
poruszanie się jest jak oddychanie. Po prostu jest. Teraz, kiedy obserwuje
córeczkę, jak zaciska usteczka i piąstki z emocji i wysiłku, żeby przebyć parę
metrów uświadamiam sobie ile nas wszystkich kosztowała nerwów taka nauka, a
teraz tego nie pamiętamy. Szkoda, że obecnie, kiedy jesteśmy już tacy starzy ;),
sama myśl o pokonywaniu swoich słabości wielu przyprawia o ból głowy.
Obserwując Ulkę uświadamiam sobie, że nie tylko ja ją czegoś mogę nauczyć, ale
ona mnie również. Zapał, otwartość, energia, ciepło i wyobraźnia, to cechy których
brakuje wielu dorosłym, a przecież patrząc na małe bąble widzimy, że kiedyś
mogliśmy poszczycić się takimi zaletami!
Namawiam do poszukiwań w swoich
zakamarkach dziecięcego podejścia do świata, które gdzieś tam wciąż w nas trwa. Dzięki niemu rzeczywistość może wydać się bardziej kolorowa :)
Hej ;)
OdpowiedzUsuńDrzwi są śliczne ........szczególnie te kolor....
Sprężynka jest piekniusia i ten uśmiech magia po prostu magia.........myślę ze każde dziecko ma podobnie .....Natunia kiedy usilnie próbuje się podnieść i usiąść.....Andzia kiedy kolejny piruet robi lub Bartuś próbujący grac na gitarze ......zawsze tym próbom towarzysza iskierki w oczach ogromna radość .....buziam
ps. śliczne kapciuszki
Widzę,że Twoje dzieciaki umuzykalnione- tańczą, grają :) Moja Ula na razie tylko skacze ;) Kolor drzwi początkowo miał być zielony (jak u mojej prababci), ale nie dałam rady namówić mojego M. :( ale brąz jest też fajny.
UsuńWitaj kochana :)
OdpowiedzUsuńi znów jakimś "cudem" przegapiłam pare postów ;/
nie wyświetlają mi się czy co?
no ale już nadrobiłam i zacznę od dyniek, no faktycznie duże porosły, że o liściorach nie wspomnę ;)cień to może one i dały ale ślimakom hihi :)
zupa dyniowa zaintrygowała, ale jeszcze bardziej to ciacho z grzybkami na wierzchu!!! co to, jak to i w ogóle??? ;)
Teraz już nic nie musisz mówić, ksywa Sprężynka w pełni zrozumiała, no a teraz dziewczyna zasprężynuje się na całego ;)
Drzwi wejściowe superaste, tylko jak sobie radzicie bez klamki??
i w pełni popieram, szukajmy i pielęgnujmy dziecko w nas samych, o ileż radośniejsze będzie życie! :)
pozdrawiam HONORATO!! :)
Przynajmniej miałaś więcej do czytania ;)
UsuńHahahah masz rację na liściowym cieniu skorzystały najlepiej ślimary ;)
Grzybki są z ciasta, a w kapeluszach kryje się krem, ale to na czym stoją to gąbka florystyczna owinięta w serwetki :) Grzybki w nóżkach mają wykałaczki i dzięki temu stały. Ale dałaś mi fajny pomysł na tort,np. karpatka i na wierzchu takie grzybasy :))) Muszę potrenować.
Zamiast klamki majstrujemy kluczem,ale jest to dość upierdliwe :/
Dziękuje za poparcie mojej akcji Znajdź w sobie dzieciaka :)
Piękny,radosny i optymistyczny post:) Dodał mi energii na cały dzień:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Zapomniałabym, drzwi są oczywiście piękne!
Jak miło przeczytać taki komentarz :) Bardzo mnie cieszy, że dodałam Ci energii :) ale Ty już bez moich postów masz jej sporo ;)
UsuńDrzwi faktycznie są idealne, a z ławką tworzą świetny duet. Stroiczek ma niewątpliwie jesienny klimat. Co do tej radości i odkrywania dziecka w sobie, to powiem nieskromnie, że nie mam z tym szczególnych problemów. Mój mąż, mówi, że jestem jak dziecko - pełna entuzjazmu. Tylko czasem, no na prawdę czasem lubię sobie ponarzekać...
OdpowiedzUsuńNarzekanie to miłe hobby. Prowadzone z umiarem dobrze odstresowuje ;))) Fajnie,że zwróciłaś uwagę na stroiki przed domem :)
UsuńPiękne te drzwi!!wow! Pasuję do cudnego klimatu jaki panuje u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńSprężynka - śliczna, taka zadowolona!!!
ściskam cieplutko!
P.S. moja Basia już wdrapuje się na drabinkę od łóżka na antresoli:)
Boje się momentu, kiedy Ulka zacznie sama spacerować po domu :/ Basia mocno rozrabia ? Miło mi,że drzwi i nasz klimat Ci się podobają :))
Usuńlubie bardzo kute elementy....mam plana aby kiedys na swoje dorobić taka ozdobna rozetę:))..fajne klamki jak od starego zamak...ale może troche za lekki są w Castoramie:))
OdpowiedzUsuńKupiliśmy idealnie pasująca klamkę w Brico, ale okazuje się,że drzwi mają nietypowy rozstaw zamków ;((( 72 mm i kute klamki rzadko takie produkują :( ale dzięki za informacje, zajrzymy do Castoramy, może tam będzie :)
Usuńsorki za brak składni:)))))
OdpowiedzUsuńJa jestem zupełną dyslektyczką, więc żadne wpadki językowe nie są mi obce ;) Ba! nawet ich nie zauważam ;)
UsuńWitam:)
OdpowiedzUsuńJestem pierwszy raz ale widzę tu bratnią duszę, która ma kotka i maleńką córeczkę i robi ciekawe zdjęci.Myślę,że
będę zaglądać tu częściej.
Pozdrawiam :)
Bardzo mnie cieszy, że będziesz mnie odwiedzać :) Szczególnie miło to słyszeć od kogoś tak uzdolnionego - tworzysz przecudne torebki, a Fasolka- przesłodka :)))
Usuńgratuluje drzwi! :) przypomina mi sie jak rodzice sie budowali i jaka wielka radosc byla jak drzwi dotarly :) Zdjecia robisz swietne musze powiedziec! a kociaki sa przeslodkie! Sprezyna widze pelna energii:)
OdpowiedzUsuńwlasnie sie zastanawiam dlaczego nie zawsze mi sie pojawia, ze masz nowego posta...albo ja jakims cudem przegapilam ostatnie, nie wiem jak to sie stalo :/
Hej Aguś :)
UsuńDziękuje za uznanie w sprawie zdjęć :) Przekaże kotom Twój komplement ;) Co do postów to z tego co widzę,to nie jesteś moim obserwatorem i dlatego nie wyświetlają Ci się moje posty :(
Kociaki urocze, ale uśmiech Malutkiej jest przesłodki!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO! Ola :))) Jak miło,że zajrzałaś :), a jeszcze przyjemniej, że podoba Ci się uśmiech Sprężynki i nasze kociaki ;)
UsuńBardzo ładne drzwi wybraliście. Drewienko przygotowane, pełna gotowość do zimy.
OdpowiedzUsuńWzruszający moment-pierwsze kroczki dziecka.
Pozdrawiam moją kochaną Sprężynkę.
Sprężynka ściska ciocię Kasie i puszcza oczko do grasujących na wygnanku Urwisów :)
UsuńWitaj :) Córa przecudna!!! Fajnie, że tutaj trafiłam do ciebie :) Jeśli pozwolisz - rozgoszczę się zupełnie ;) A drzwi! Łomatko! fantastyczne! Można wiedzieć gdzie nabyte? (bo ja też "budująca" ;))
OdpowiedzUsuńPewnie! rozgaszczaj się kochana ile wlezie ;) Cieszę się bardzo,że kolejna osóbka poparła mój wybór drzwi :) A tutaj link do producenta u którego kupowaliśmy owe wrota ;)
Usuńhttp://www.misiniec.pl/
:) Bardzo dziękuję :) Ale kurde daleko! :D
UsuńMój mąż tez tak początkowo mówił. Dlatego tak długo zamiast drzwi mieliśmy płytę wiórową, bo M. nie chciał się zgodzić na ich zakup ze względu na odległość. W końcu pomeilował z nimi, podzwonił i okazało się, że z transportem wyszło porównywalnie z tym co proponują inne firmy. Nawet supermarkety nie miały dużo taniej. A kiedy już przyjechały...! Sam przyznał mi rację, że są solidnie, dokładnie i z dbałością o szczegóły wykonane. Więc pomimo odległości (nam wieźli do Wielkopolski) stwierdziliśmy zgodnie, że BYŁO WARTO :)))
Usuńhihi no tak..miejsce kota zawsze jest w doniczce:) Kochana ja zostaję u Ciebie, miło,że napisałaś komentarz tak to bym przecież tutaj się nie znalazła. Zapraszam do mnie na candy, które się kończy za parę dni:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie mam trudność w znalezieniu Twojego Candy! :( link do niego kieruje mnie na główna stronę :( idę szperać u Ciebie w archiwum, może tam coś znajdę :)
UsuńMi też jest miło, że się odnalazłyśmy w tym blogowym świecie :)
drzwi jak z bajki...wymarzone :)
OdpowiedzUsuńno i córcia jak ładnie drepcze :)
pozdrawiam!
Drzwi są cudne po prostu!
OdpowiedzUsuńA koty w doniczkach wyglądają świetnie! Takie koty-śmiesznoty :-)
Ale radochę ma Twoje dzieciątko! Teraz się zacznie ganianie :-)
Pozdrawiam!