Wczoraj, pierwszy raz od dwóch miesięcy byłam w Poznaniu. Ba! Jechałam tramwajem! :) Kiedyś był to dla mnie zwykły, nudny, wiecznie zatłoczony i brudny, codzienny środek lokomocji, teraz przejażdżka bimbą (tramwaj po poznańsku :)) stanowiła dla mnie emocjonująca rozrywkę. Sunąć w zielonym wagonie po miastowych ulicach obserwowałam znane mi od lat zakątki, skwerki, sklepiki, domy i okienka w które nie raz z zaciekawieniem zaglądałam. Złapało mnie ogromne rozrzewnienie, że czas tak szybko umyka, że nie zaliczam się już do grona młodzieży, że pochichiwania z przyjaciółką w miejscu publicznym nie jest już czymś normalnym, że o wszystko trzeba się starać, a nie tak jak było to w młodości, że po prostu jest. Zatęskniłam za dawnymi latami w oku zakręciłą się łezka, a potem zaczełam dumać, czy gdybym dalej mieszkała w mieście, a nie na wygnajewie, czy czasami nie czułabym się młodziej??? Kawiarnie, kluby, psiapsiółki, sklepy, kina, teatry, wszystko na wyciągnięcie ręki. Częściej bym "bywała" i widywała się ze znajomymi, a takie spotkania na pewno odmładzają. I tak myślałam i myślałam... Chociaż dzień była bardzo udany, a spotkanie z Iką, tak jak i ostatnio przepełniał humor i energia, wróciłam do domu z dużą ilością znaków zapytania w głowie. A potem poszłam spać.
Rano obudził mnie mąż, odsłonił rolety i moim oczom ukazał się widok...
Życzę Wam dziewczynki, żebyście znalazły Te miejsca i Tych ludzi.
Jak to dobrze, że są takie poranki, które dają odpowiedzi! Nie bez powodu mówią, że poranki są mądrzejsze.
OdpowiedzUsuńJa mieszkam w mieście i lubię to, ale wiem, że gdybym miała rodzinę wolałabym wrócić na wieś, z której pochodzę.
A tramwaje i pociągi lubię ogromnie :))
Pozdrawiam ciepło :)
P.S. Pięknie zimowo - u mnie też (i w mieście i na wsi).
Kiedy byłam mała ciocia często opowiadała mi bajkę o "Mądrej córce". Motywem przewodnim historii były słowa mądrej córki: "Ranek mądrzejszy od wieczora" :) Tak wgryzły mi się w pamięć, że jest to do dziś jedna z moich ulubionych maksym :)
Usuńja dopiero w tym roku po 6 latach jechałam tramwajem było dziwnie inaczej ...duże miasto napawało mnie poniekąd strachem odzwyczaiłam się ......moje niepewności rozwiewają trzy istotki które są obok ;) i Pan Idealny ;O który obserwuje gwiazdy z namiętnością opowiadając mi o nich ...wiem ze jestem w dobrym miejscu tu gdzie powinnam być i zostać ...bo tu jest mój dom moje miejsce ;) buziam cie
OdpowiedzUsuńNo to dałaś czadu- 6 LAT! nieźle ;) Bardzo się ciesze, że piszesz z takim optymizmem i ciepłem o Waszym gniazdku :)
UsuńNiesamowite zdjęcia...mieszkasz w przepięknym miejscu.Cudownym.Zazdroszczę Ci,bo gdybym tylko mogła uciekłabym z miasta na wieś.Piszesz,że byłaś w Poznaniu....to miasto kojarzy mi się tylko i wyłącznie z Jeżycjadą i ukochaną Panią Musierowicz.Lubię Poznań,bo bywałam też tam z moim mężem na targach i to były bardzo miłe wyjazdy:)))Tez jestem ciekawa jak Poznań zmienił się...Ata,dziękuję za miłe słowa na moim blogu....bardzo!
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię Poznań i... Jeżycjadę ;) Właśnie podczytuje najnowszą część- "McDusie" :) Komplementy na temat Twoich przepisów są jak najbardziej szczere i zasłużone, bo naprawdę wypróbowałam już Twoje pomysły i wszystkie były przepyszne :)
UsuńZazdroszczę, przepraszam ale bardzo zazdroszczę. Tego lasku, tego krajobrazu, oszronionych drzew. Dla takich chwil warto żyć!
OdpowiedzUsuńNie przepraszaj. Ja też bardzo długi czas zazdrościłam mieszkańcom wsi. Jednocześnie marzyłam bardzo mocno o własnym raju na ziemi i chyba jakaś siła w końcu mnie wysłuchała. Podrzuciła męża z takimi samymi pragnieniami, a we dwójkę o wiele łatwiej spełniać jedno, wspólne marzenie ;) I się udało :)
UsuńAtuniu, jak pięknie napisałaś :)
OdpowiedzUsuńale nie czuj się staro, Ty dziecko masz w sobie i pięknie go pokazujesz :)
a w swoim miejscu na ziemi możesz spacerować tak pięknymi alejkami, rzucać się śniegiem i być sobą :)
ściskam kochana!
Dziękuje kochana :) Dziecko w sobie mam i to czasem okrutnie rozkapryszone ;) Musimy coś wymyślić żebyś porzucała się ze mną tymi śnieżkami ;)
UsuńMy wczoraj z Połówkiem byliśmy na kilku spacerkach..śnieg,mróz...cudnie..niestety mieszkamy w mieście...ale dzięki Bogu na jego skraju i do lasu mamy kilka kroków...no może minut:))
OdpowiedzUsuńkochan nadal warto pochichiwac z przyjaciólką publicznie...ja kilka lat temu popłakałam się ze śmiechu w autobusie...do dzis na wspomnienie tego z przyjaciólką się śmiejemy...a ja to jestem juz prawdziwie stara baba:)))))))))))))))
Qrki się przecież nie starzeją! A pochichiwania kiedyś było tyle, że aż trudno było spamiętać z czego i kiedy się człowiek śmiał. Teraz zdecydowanie za rzadko to robię ;)
UsuńKochana, jak ślicznie wyglądasz! Szczęście bije od Ciebie:). Życzę Ci jak najwięcej takich cudownych chwil, masz piękne swoje miejsce!
OdpowiedzUsuńBuziakuje!!!
Dziękuje kochana :)
UsuńCudowne... uwielbiam takie ośnieżone choinki:) I dla nich to warto wyściubić nos w największy mróz, prawda??? Ślicznie u Ciebie Niezapominatko! Pozdrawiam mocno:)
OdpowiedzUsuńMasz rację :) Gdyby nie biały puch przykrywający wszelkie niedostatki ulic.... ;) i oszronione drzewa nie chciałoby się nikomu opuszczać ciepłych domków ;)
UsuńŚciskam świątecznie :)
Ato,pisze sie TO miejsce a nie TE,troche wstyd taki blad zostawiac w tytule posta,zmien go.
OdpowiedzUsuńBłędy to mój znak firmowy ;) Dzięki za zwrócenie uwagi. Już zmieniłam :)
UsuńP.S. Zasada blogowa numer jeden to: Anonim powinien się podpisać :)
Za krotko jestes w blogowym swiecie aby ustalac zassady,jedynie u siebie.podoba mi sie okolica,reszta bez gustu
UsuńAbsolutnie nie przypisuje sobie zasługi stworzenia tej zasady, obowiązuje na wielu blogach.
UsuńFajnie, że pomimo odmiennego gustu zajrzałeś tu drugi raz w ciągu doby :)
Piękne zdjęcia, piękna zima. Ja mam to szczęście, że niby mieszkam w P., ale jednak już prawie nie w mieście, tak, że mam dwa w jednym:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zostaję (przeczytałam całego bloga)
Ewa z Pyrowego Zakątka
Pyrowy Zakątek...? ;) W takim razie witam sąsiadkę :)
UsuńTaka lokalizacja jest najfajniejsza- obrzeża, ale jednak do centrum żabi skok :) zazdroszczę bliskości tramwai i autobusów :)
Dziękuje za czas poświęcony na przeczytanie mojego bloga :)))
A u Ciebie fajowe czerwone kropy i tyle ciekawych pomysłów :)
Ja po 30 latach mieszkania w Warszawie przeniosłam się na MAzury- las stawy,jeziora nie zamieniłabym za nic w świecie,
OdpowiedzUsuńPatrząc na cudeńka które tworzysz to mazurskie powietrze dobrze wpływa na rozwój plastycznych zdolności :) i wena zapewne rzadziej opuszcza w tak przepięknym otoczeniu :)
UsuńNaprawdę cudownie masz tam u siebie, nie mogę się napatrzeć na te widoki i nie dziwię się, że jesteś tam szczęśliwa!pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZapraszam Olu do odwiedzin :) Gratuluje udziału w Magazynie Green Canoe :)
UsuńUrocze miejsce:)
OdpowiedzUsuńPiękna zima u Ciebie - cudne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że piękna zima to jest u mnie... dopóki nie zobaczyłam Twoich zdjęć!!! BAjecznie!! Kocham zimę za takie widoki. Nie zastanawiaj się, czy w mieście czułabyś się szczęśliwsza, młodsza, bo to nie od tego zależy. Najważniejsi są ludzie, których mamy wokoło i to co sami nosimy w swojej głowie, to o czym i jak myślimy :) Pozdrawiam i szczególnie gorąco dziękuję za dzisiejszy wpis, za Twoje zainteresowanie :) Poprawię się, jak tylko się dowiem, jak mam "obejść" wyczerpany limit na zdjęcia na blogu. Pa!
OdpowiedzUsuńKochana,
OdpowiedzUsuńDzięki, że jesteś,
że tak pięknie piszesz takie oczywiste oczywistości ubierając w słowa,
że znajdujesz radość w każdej najbardziej zwykłej codziennej rzeczy i zarażasz nią wszystkich dookoła:D
Niby oczywiste a dopiero człowiek zauważa jak ktoś mu "jak krowa na rowie" napisze:)
buziaki dla WAS
Asia J.
Śliczne zdjęcia....jestem oczarowana
OdpowiedzUsuń