Są takie dni na które czeka się z podekscytowaniem
porównywalnym z dziecięcym wypatrywaniem Św. Mikołaja. Ja tak właśnie
oczekiwałam przyjazdu Iki z blogu Wędrowanie moje.
Posty Moniki czytuje od
wielu lat, a wyjątkowa więź do autorki poczułam po jej wpisie z 20 czerwca 2010 roku :) kiedy to znalazłam swoją
skromną osobę na jednym ze zdjęć zrobionych przez Ikę! Oczywiście Monika
pstrykając fotkę rozentuzjazmowanemu tłumowi nie zdawała sobie sprawy, że wśród
kolorowych ludzi stoi jakaś nieznana jej Ata, która po latach (bagatela dwóch ;))
założy bloga i odezwie się z tą zaskakującą informacją!!! Ja natomiast, po tym
niesamowitym odkryciu (, że znajduje się na zdjęciu jednej z moich
ulubionych blogerek), postanowiłam
napisać maila do Iki, ale jak to w życiu bywa swój plan sfinalizowałam dopiero
po dwóch latach :/ Teraz żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej.
Monika okazała
się ciepłą, dowcipną, pełną pozytywnej energii i chętną na spotkanie osobą.
Przyjechała do mojej pipidówki nie zważając na niemałe trudności w transporcie
i na szarugową pogodę. Ba! Przytachała ze sobą trzy ciężkie książki i
wspaniałe, świąteczne prezenciki. Własnoręcznie wykonaną puszkę na słodkości,
cudnego porcelanowego Łosia w urocze białe kropy oraz plakat z bardzo trafnym, kawerskim
hasłem ;)
Sprężynka otrzymała natomiast świąteczną książeczkę, dzięki której (jak
sama mi zdradziła) dowiedziała się w końcu jak wygląda Św. Mikołaj ;) Rzeczywiście, tyle o nim opowiadamy, a fotki nigdy nie przedstawiliśmy ;)
Co do prezencików wykonanych przeze mnie to musicie czekać na niedzielny post Iki, bo ja przez swoje spotkaniowe podniecenie zapomniałam pstryknąć im fotek :/ ale Monika obiecała, że nadrobi moje zaległości ;)
Pogoda była niestety nie za ciekawa więc zamiast spacerować grzałyśmy się w domku przy kawce i świeczkach. Jak już wspomniałam Ika przywiozła ze sobą książki, a jedną z nich była pozycja BELLE BLANC! Niestety pięknota prezentowanych w niej wnętrz otumaniła mój mózg na tyle skutecznie, że nie zrobiłam jej żadnego zdjęcia!!! Szkoda, bo chętnie bym przejrzała ją jeszcze raz :(
Jak to bywa często na babskich spotkaniach wymieniłyśmy się stadem przepisów :) Ice zasmakowały ciasteczka marcepanowe mojej produkcji, a ponieważ tego typu pochrupajki są miłą przekąską na przedświąteczny czas więc podaje przepis do publicznej wiadomości :)
Ciasteczka Marcepanowe
- 150 g masła
- 50 g cukru
- 1 małe opakowanie cukru waniliowego lub migdałowego
- 100 g masy marcepanowej
- 250 g mąki
- 1 żółtko
1. Masło zmiksować do puszystej konsystencji.
2. Dodać do masła: cukier, cukier waniliowy/ migdałowy, żółtko, marcepan i zmiksować na gładką masę.
3. Dodać mąkę i wyrobić ciasto rękami.
4. Włożyć ciasto na 30 min do lodówki.
5. Rozwałkować ciasto dość grubo bo ciasteczka prawie w ogóle nie rosną. Ciasto jest kruche więc proponuje wycinać nieskomplikowane i małe wzory, żeby ciasteczka się nie łamały.
6. Piec w temperaturze 150 stopni 12 minut. Lepsze są dość mocno przypieczone, ale Uwaga! Łatwo je spalić!
7. Smacznie wcinać :)
P.S. Ilość ciasteczek w słoju (na zdjęciu) to porcja zrobiona z podwójnej ilości produktów.
Życzę wam dziewczynki takich wspaniałych odwiedzających jak mój wtorkowy gość :)))
Ikuś dziękuje jeszcze raz bardzo, bardzo za poświęcony nam czas, za pogaduchy, za prezenciki i za przemiły post, który napisałaś o naszym domku:)
A ja do Ciebie trafilam dzisiaj po raz pierwszy, ale marcepan lubie pod kazda postacia, piekny blog, sliczne zdjecia, zostaje na dluzej, pozdrawiam I zaprasam do mnie:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się u mnie rozgościłaś :) i dziękuje za komplementy!
UsuńJuż do Ciebie zaglądam.
Przy okazji zapraszam na moje Candy :)
Fajne to Wasze spotkanie...ale mimo wielu cudownych zdjęć,muszę Ci powiedzieć,że najpiękniejsze jest zdjęcie Twojej Sprężynki.To z książeczką..jej jaka ona jest cudna,rozbrajająca,słodka.....zazdroszczę Ci.Moje dziewczyny już są takie duże:)))
OdpowiedzUsuńSprężynka pomimo, że nie ma jeszcze roczku, to wydaje mi się już taka duża ;) Zawsze słyszałam, że dzieci rosną jak szalone, a teraz mogę przekonać się o tym na własnych oczach! :)
Usuńi Już zupełnie świątecznie się zrobiło. Ciekawa historia z tym zdjęciem jak z filmu Kieślowskiego.Dzięki za przepis na ciasteczka .Chętnie przegryzę z herbatką a może i jakaś koleżanka wpadnie
OdpowiedzUsuńRób, rób, naprawdę polecam, tylko, że tą masę marcepanową ciężko dostać :/ ale w "lepszych" sklepach powinna być :)
UsuńA co do filmów Kieślowskiego to coś w tym jest tylko, że nasze spotkanie wiało większym optymizmem ;))))
Świetne są takie spotkania, sama miałam okazję poznać 2 blogowe koleżanki. Aż szkoda było zwlekać ze spotkaniem tyle czasu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Też mi szkoda, że wcześniej nie poznałam Iki, ale może tak miało być... ;)
UsuńCieszą takie posty, aż miło i fajne jest to, że w blogowym świecie również poznają się osoby na żywo
OdpowiedzUsuńA najfajniejsze jest to, że na żywo okazują się tak samo, albo nawet bardziej :) fajne jak w blogowym świecie ;)
UsuńAto, Ty to dopiero pięknie wszystko opisałaś!
OdpowiedzUsuńpoczułam się jakbym znów u Ciebie była :) no i te ciasteczka!!
Elfik w swoim uroczym sweterku wygląda przepięknie :)
Uściski dla Was!
My też Cię ściskamy!!! Ulka już wyciąga paluszek.... ;)
UsuńBuziaki :*
Mam jeszcze pytanko,bo chciałabym zrobić Twoje ciasteczka,u mnie nie lubią marcepanu,czy mogę go czymś zastąpić?Jeśli nie to go dodam ale mam nadzieję,że nie jest głównym smakiem:)))
OdpowiedzUsuńJa dodawałam tylko masę marcepanową, ale mogę Cię zapewnić, że daje tylko delikatny posmak i ciężko zgadnąć,że to marcepan. Myślę, że bez tego składnika to wyjdą typowe maślane ciasteczka więc polecam zaryzykować i dodać masę marcepanową (nie zwykły marcepan!) ;)
UsuńSuper odwiedzinki! Śliczny salonik i prezenciki:). Zapraszam do mnie pow wyróżnienie:)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Dziękuje kochana :)
UsuńAle u Ciebie przytulnie, kurcze ale historia Tobie się przydarzyła:) Życie jest zaskakujące!
OdpowiedzUsuńJakby ktoś nakręcił film z takim motywem jak nam z Iką się przydarzył to bym pomyślała, że grubymi nićmi szyta historia, a to rzeczywistość ;)
UsuńTak pięknie to opisałaś, że chciałoby się być tam z Wami!!!
OdpowiedzUsuńDom pięknie przygotowujesz do świąt, a Sprężynką i historią o Mikołaju mnie rozbawiłaś:)))
Zapraszam w takim razie do siebie :)
UsuńSprężynka rzeczywiście, w książeczce od Iki pierwszy raz zobaczyła Mikołaja i bardzo ją zafrapował :)
Fajna opowieść. Jak to nigdy nic nie wiadomo... :))
OdpowiedzUsuńUrocze zdjęcia :)
Życie pisze najciekawsze scenariusze :)
Usuńzazdroszczę tak przyjemnie spędzonego czasu :)
OdpowiedzUsuńIka jak zawsze serce włożyła w przygotowanie prezenciku :)
a Twoje ciasteczka wyglądają tak, że bym je schrupała (to mówię ja ;) ciasteczkowy potwór, co to marcepan uwielbia!!)
Pozdrawiam ciepło!
Ten sam profil blogów wskazywał, że będziemy się dobrze dogadywać, ale że będzie aż tak fajnie to nie podejrzewałam :)
UsuńCiasteczka naprawdę warte grzechu, namawiam do spróbowania :)
Pięknie u Ciebie. Zostaję i zapraszam w odwiedziny i na candy :)
OdpowiedzUsuńJuż u Ciebie byłam i muszę powiedzieć, że tworzysz śliczne drobiazgi. Bardzo podoba mi się Twoje wykończenie prac: te guziczki, zawieszki, broszki, wstążeczki idealnie dopełniają Twoje wytwory :)
UsuńW życiu najfajniejsze jest to, że czasami potrafi nas pozytywnie zaskoczyć. Miło jest, gdy wirtualne znajomości stają się jeszcze lepszymi w rzeczywistości. Zazdroszczę takiego fajnego spotkania.
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa :)
Usuńhej hej!!dobrze Atka , że jest ten blog , bo inaczej nie wiedziałabym w ogóle co u Ciebie się dzieje:)pozdrówki!!!mam nadzieję, że Ulka już zdrowa.
OdpowiedzUsuńEMJot:)
Ata,mówisz masz...zapraszam na przepis na pierogi z mięsem:)))Specjalnie dla Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńWspaniałe są takie babskie spotkania, więc rozumiem Twoją radość :)Z przepisu na ciasteczka chętnie skorzystam, bo bardzo lubię domowe pochrupajki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńHistoria wspaniała, to spotkanie jestem pewna,że było wyjątkowe. A ciasteczka koniecznie muszę zrobić. Pozdrawiam Cię ciepło i będę zaglądać do Ciebie.
OdpowiedzUsuńwidoków za oknem zazdroszczę, przejrzałam prawie wszystkie wpisy, klimatycznie, miło, łosiek przeeeecudowny:)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że przytrafiła się Wam historia jak z książki! Niesamowita! :)
OdpowiedzUsuńJa też mam blog od niedawna i ciągle jeszcze zaskakuje mnie jego najbardziej pozytywna cecha - możliwość poznania świetnych osób! Nigdy bym Was nie poznała, gdyby nie blog :)
Bardzo się cieszę, że jestem tu z Wami!