Wiem, że moje dziecię ma zamknięte oczy, ale uznajmy, że to jest Śpiąca Królewna ;) |
Jeszcze wiosną mąż mój przytachał ze sobą ogromniasty i bardzo inspirujący karton. Chodziliśmy wokół niego (oczywiście był w tedy w fazie złożonej ;)) parę miesięcy i w końcu przyszedł dzień kiedy...no przyznam się, zapomnieliśmy o imieninkach Ulki :/ Wtedy wytężyłam wszystkie moje zmysły artystyczne i przypomniałam sobie! Wytachałam giganta z garażu (bo małżonek poddał się wcześniej i poszedł spać) chwyciłam za nóż i wycięłam okna, drzwi oraz fachowo mówiąc ściankę kolankową. Dokleiłam półki z opakowań po malinach i drewniane klamerki (świetny patent na dziecięcą galerie), na drutach zawiesiłam wieszaczek, przy pomocy zwykłej taśmy klejącej przyczepiłam firanki, a na koniec wstawiłam krzesełko i stół (taboret).
A jak wygląda w środku? Zapraszam na salony :)


Może nie jest to wykonane "pod linijkę", ale ostatnimi czasy z dystansem
podchodzę do tworków, które mają potem eksploatować moje dzieci ;) Wolę się nie namęczyć, ale pozwolić dziewczynom szaleć do woli, niż coś wymuskać a
potem krzyczeć, że zepsują, a przecież ja się tak napracowałam.
W wypadku
kartonowego domku takie podejście jest bardzo istotne. W pierwszym moim
pomyśle (jeszcze tym wiosennym ;)) domek miał być pomalowany na biało z
dorysowanymi płotkami, kotkami, kwiatkami itp. sielankowymi gadżetami ale z braku czasu powstał w wersji surowej i okazało się to strzałem w
dziesiątkę! Szare ściany kartonu Ulka sama pomalowała i poobklejała
kolorowymi papierami i naklejkami.


No spory i to może być minus dla posiadaczy mniejszych przestrzeni. Myślę jednak, że ze spokojem karton nie musi być aż tak ogromny, a jeśli ktoś dysponuje dzieckiem o gabarytach S (np. takich jak nasza Anielka) to już w ogóle może to być zdecydowanie mniejsze pudło.
2. Skąd taki karton zdobyć?
Popytać przede wszystkim w dużych sklepach, np. ze sprzętem AGD (radziłabym nie pań kasjerek, ale np. magazynierów), oni wyrzucają takie pudła w hurtowych ilościach. A jeśli powie się, że to na domek dla dziecka (a nie na przytulne lokum pod mostem ;)) to myślę, że każdemu serce zmięknie :)

3. Zalety kartonowego domku dla ROCZNEGO dziecka.
Byłam bardzo zdziwiona jak bardzo podoba się ta chatka rocznej Anielce. To, że skradnie serce Ulki tego byłam pewna, ale że taki mały bąbel jak Nelka doceni uroki budowli, to nie wiedziałam. Nasza Lusia uwielbia zamykać i otwierać drzwi, wyglądać przez okno, wyrzucać przez nie przedmioty patrzeć jak spadają, a potem wychodzić okrążać domek i zbierać to co spadło. Wykukuje przez otwory i bawi się w "nie ma nie ma jest", a czasami po prostu tam siedzi i gada. Widać, że czuje się tam bardzo dobrze :)
4. Zalety kartowego domku dla 3-LATKA.
Chyba rodzice takich dużych dzieci domyślają się ile radości może przynieść taki budyneczek :)
- można po nim malować, rysować, oblepiać go kolorowymi naklejkami.
- można w nim jeść. Dania, które przy stole kuchennym są niezjadliwe nagle w kartonowym domku okazują się całkiem smaczne, a niekiedy godne dokładki.
- można bawić się w dom (=rodzic ma sporo czasu dla siebie ;))
- organizować przyjęcia dla lalek, dziadków, sąsiadów, rodzeństwa, a nawet psa !
- stare, nudne gry planszowe zyskują w takim domku nowy wymiar ;)
- jeśli zamontuje się w środku magnetofon można dzieciom puszczać bajki do słuchania. Wierzcie mi siedzą jak zaczarowane.
- w oknach komnaty można wystawiać teatrzyki
- można się chować i bawić w gonito

A jeśli domek się znudzi, zepsuje, albo zniszczy po prostu można go wyrzucić, bo to przecież tylko zwykły karton, a nie droga zabawka, którą trzeba gdzieś przechować, bo szkoda wystawić na śmietnik.
Polecam bardzo bardzo bardzo, chociażby w wersji mini.
Chciałam jeszcze ogłosić, że tym postem zapoczątkowuje nowy cykl na moim blogu:
"Post Mikołajkowy"- czyli prezenty mikołajkowe różnorakie (ręcznie robione i nie tylko), takie które Wy możecie dać swoim dzieciom, lub takie które dzieci mogą wykonać dla swoich dziadków, rodziców, cioć i wujków :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie i trzymajcie kciuki, bo dzisiaj u nas w domu ważna imprezka roczek Anielki :)))))
Domek jest świetny. Wszystkie dzieci uwielbiają zabawy w bazy i w domki, więc myślę, że każdemu dorosłemu się spodoba, bo przecież kiedyś też był dzieckiem. Dzieci na pewno na widok takiego domku wpadają w zachwyt.
OdpowiedzUsuńCudne miejsce, gdy chce się być troszkę tylko ze sobą, też taki chcę ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Czasem rzeczy proste i nieskomplikowane są dla naszych maluchów najciekawsze i najbardziej inspirujące:)
OdpowiedzUsuńSuuuuper! Wspaniały pomysł :)
OdpowiedzUsuńNo...kopara mi opadła....domek jest boski!!!PAmiętam kiedyś zrobiłam podobny moim córkom....do dziś go wspominają.A nie był tak duży i tak świetnie wyposażony!!!Jesteś super mamą!!!
OdpowiedzUsuńU mnie taki zająłby 1/4 pokoju :D Czekam na Twoje dalsze pomysły! A dla Anielki dużo, dużo wielkich i ogromnych buziaków urodzinowych ślę :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Mojej chrześniaczce sprawiłam podobny (kupiłam tekturowy do złożenia) i komplet grubych pisaków, bo na domku były wzorki (płotki, kwiatki, ptaszki) i trzeba było pomalować. Ale Mała miała focha i olała prezent:) Dopiero jak się "stare" kuzynostwo i brat (13 i 10 lat) zabrało za ozdabianie, to się zreflektowała i uznała domek za swój, godny jej i tylko jej twórczej weny i pogoniła chłopaków:) Ale nie skończyła, znudziła się. Jak ja byłam dzieckiem, to się takie bazy z koców na kiju od szczotki i dwóch krzesłach budowało:)
OdpowiedzUsuńPiękny ten domek. Te firanki, wieszaczki. Super. Królewna widać zadowolona :)
OdpowiedzUsuńSuper kreatywne! Gratuluję pomysłu! Bardzo ale to bardzo mi się podoba! świetny post! Pozdrowienia Monika
OdpowiedzUsuń