Pokój jest tak duży, że mieści w sobie: odpoczywalnie mojego małżonka, bawialnię moich dziewczyn i wreszcie Moją Pracownię :)))) Wszystko razem, a dzięki temu- WSZYSCY razem :))))
Ostatnie kartony wniosłam wczoraj w nocy. Zrobiłam 56 kursów po schodach, a w dwie strony to wychodzi 112 wejść i zejść. Początkowo niczym antylopa wskakiwałam co dwa stopnie, ale przy końcu przeprowadzki słaniałam się niczym otępiały ślimar.
Muszę przyznać, że dotychczas i tak nie miałam na co narzekać. Mój kąt do pracy mieścił się na parterze (w sypialni dla gości) i był malutki, ale BYŁ. Przesiadywałam w nim właściwie cały czas, więc dziewczynki urzędowały ze mną na dole domu. Równało się to hałdami zabawek w salonie, a co za tym idzie w naszym reprezentacyjnym dużym pokoju panowało wieczne przedszkole. Kiedy odwiedzał nas ktoś z zaskoczenia, żeby dostać się do kanapy musiał rozsuwać nogami sterty klocków, książeczek, lalek, puzzli itp. gadżetów. Sofa była już chyba z naście razy pobazgrana pisakami i farbami :( Nawet nie wspominając o wszelakich dekoracjach, które zaraz po ustawieniu lądowały w pulchnych łapkach Anieli, a nierzadko też i w brzuchu. Taka anegdotka tematyczna: parę dni po ubraniu choinki złapałam Nelkę na nuplaniu dzyndzla (nie mam pojęcia jak to się fachowo nazywa) od szklanej bombki. To dziecko je wszystko. Jak koza!
Teraz pracownia jest na tym samym piętrze co pokój dziewczynek, a
salon nareszcie odsapnie od nadmiernej eksploatacji przez moje córunie
;)
Wydawało mi się, że mam jeszcze sporo pracy przy wykładaniu z worków moich artystycznych drobiazgów i narzędzi, ale z tego co widzę, z takimi pomocnikami (patrz zdjęcia poniżej) pójdzie mi znacznie szybciej. Tylko, że efekty mogą przerosnąć moje...yyyy....potrzeby :/ ;)Biegnę dziewczyny, bo moja pracownia czeeekkkaaaa :))))
Do przeczytania !
Gratuluję!!! Własna pracownia to prawdziwy skarb - nie musi być duża, ważne żeby była NASZA. Od niedawna mam swoją osobistą, tyle że ja do pracy potrzebuję ciszy i spokoju, więc wyniosłam się do piwnicy:) Na szczęście z oknami i kominkiem (widno i ciepło). U Ciebie dzieci jeszcze małe, więc musisz mieć na nie oko ;) I znam ten ból z rozbebłanym salonem...własny kąt na prywatne drobiazgi to prawdziwy skarb:)
OdpowiedzUsuńMadziu twoja koza w pracowni mnie oczarowała. Jest boska !
UsuńTeż mi się marzy spokój w miejscu pracy, ale na to muszę jeszcze parę lat poczekać :/
podoba mi się stwierdzenie wszystko razem a więc WSZYSCY RAZEM :)
OdpowiedzUsuńi pracownia-pokój uciech dla każdego członka rodziny Waszej SUPER pomysł!!
Pozdrawiam!
To, że będziemy wszyscy razem cieszy mnie jeszcze bardziej niż powiększona przestrzeń do pracy. Chociaż...Po dzisiejszych, raptem paru godzinach spędzonych w pracowni zaczynam myśleć o płotku ograniczającym dostęp do moich artystycznych skarbów. To co ja poukładałam w godzinę, one rozniosły w 5 min :/ Płotek to jednak ostateczność. Mam nadzieję, że się jednak dogadamy.
UsuńPozdrawiam
Fajne maluchy...poza tym niezły pomysł z takim pomieszczeniem przynajmniej będziecie razem, każdy po swojemu odpoczywać i robic ulubione rzeczy. Zapraszam do mnie..Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDzięki, maluchy też dziękują ;) Jak ktoś ma w zanadrzu duże pomieszczenie to rzeczywiście polecam zrobić w nim pokój dla wszystkich. Urządzić takie miejsce gdzie każdy czuje się swobodnie i gdzie nie trzeba pedantycznie dbać o porządek.
UsuńZajrzę z chęcią do Ciebie (już podglądałam ;)) ale internet musi mi lepiej zasuwać, bo nawet z odpisaniem na komentarze mam duży problem :(
Do przeczytania :)
Nie komentuje, zazdroszczę :-)
OdpowiedzUsuńJa też wiele lat marzyłam o swojej pracowni, aż w końcu się udało. Warto marzyć :)
UsuńMieliście rewelacyjny pomysł! :)
OdpowiedzUsuńBawcie się w nim dobrze :)
Super! Cieszę się, że jesteś zadowolona z efektu...niech nowy pokój służy dobrze całej twojej rodzinie :)
OdpowiedzUsuńAle super. Pracownia ekstra. Możesz spokojnie pracować, a dzieci się bawić. I najważniejsze, że wszyscy razem! Zazdroszczę, bo u nas to czasem każdy po swoim pokoju się chowa
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł - możesz szaleć twórczo i mieć na oku Pociechy :) I spędzacie razem czas, nawet jesli każdy robi coś innego.
OdpowiedzUsuńTo cudownie mieć taki swój własny kąt do bałaganienia! ;)) A gdy przy okazji inni też mogą tam bezkarnie bałaganić, to już pełnia szczęścia. :)) I rzeczywiście pomyśl o jakiejś zasłonie dymnej przeciw łapkom córeczek, bo za jakiś czas możesz skarbów swych nie znaleźć. :))
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z Tobą z Waszego wspólnego pokoju uciech!
Pa, Ewa
To gdzie teraz pijemy herbatkę? W salonie czy pracowni? :D Odezwę się jak mi M. auto naprawi, bo póki co uziemiona jestem :)
OdpowiedzUsuńCudowny pokój! Takiego mi w domu baaaardzo brakuje… Zazdraszczam ;)
OdpowiedzUsuń