poniedziałek, 18 stycznia 2016

Śnieżne powitanie 2016 roku


Puk, puk. Jest tu ktoś?
O jesteście. Jak miło :) Fajnie, że jeszcze zaglądacie na moje włości, pomimo sporych luk czasowych. Tworzenie tego bloga to dla mnie wielka przyjemność, a jak to bywa z rzeczami, które przynoszą frajdę nigdy nie ma na nie wystarczająco dużo czasu. Jednak wraz z noworocznym śniegiem postanowiłam przyfrunąć do Was i Ja :)



 
A propos białego puchu to nie wiem, czy wiecie, ale nasza Lusia nie miała jeszcze świadomego kontaktu z tą uroczą substancją. Ponieważ styczeń jest w miarę, w miarę, łaskawy w tym temacie, więc dziewczyna nadgoniła braki. Pomimo tego, że zimowe odziewanie 2, 4 i 30-paro latki w jednym czasie jest  niezwykle stresującym zadaniem, okraszonym czapkami łez to jednak zdobywam się na to dzień w dzień. Czego to się nie robi dla potomstwa!
Codziennie przechodząc owy czapko-rękawiczko-szalikowo-polarowo-rajtuzowy szał ciał ćwiczę słabości swojego charakteru, a wieczorem... liczę nowe siwe włosy.

Pomimo ściśle ustalonych reguł panujących w naszym holu podczas ubierania, oraz wielkiego autorytetu matki (yyyyy...chciałabym :/) niestety i tak dość często udaje się uciec, któremuś z niekompletnie ubranych gagatków. Potem zdyszana i zupełnie nie odziana (no bo matka ubiera się przecież ostatnia) ganiam po dworze za rozchichotanym (co za super zabawa!) numerem Jeden, rzadziej numerem Dwa. Taki radosny zimowy kłus :/
 
Coś mi się wydaje, że najczęściej wypowiadana prze matki mantra styczniowa brzmi: „Jak dzieciaki się naśnieżą to będą lepiej spały” i chociaż te słowa kotłują się jedynie w głowie to i tak brzmią jakby były wypowiadane „przez zęby”. 
Znacie to?  
Ja tak dzieciakuję i dzieciakuję, a prawda jest taka, że pomijając spektakl „Ubieranie”, śniegowe harce są również dużą frajda dla mnie. Jak dołożymy do scenerii grill wśród zasp, ognisko z grzanym winkiem to nawet mój mąż jest zadowolony :)
Dużo nie napiszę, bo muszę zbierać siły, gdyż wkrótce czeka mnie maraton ”Zawdziej kurtkę” :/
Ale jak to leciało... „Jak dzieciaki się naśnieżą to będą lepiej spały” ;)

Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę Wam w 2016 roku wszystkiego co pozytywne, co budujące, co dobre i piękne.
Wasza ATKA NiezapominATKA

10 komentarzy:

  1. Śnieżny las i od razu przypomina mi się dzieciństwo :)
    A zdjęcie Twoich szkrabów przy oknie - BAJECZNE!

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniałą masz okolicę! a co do ubierania dzieciaczków, jak dorosną będzie Ci tego brakować, moją nastolatkę co prawda muszę pilnować żeby się ciepło ubrała, bo kiedyś w biegu dopiero wysadzając ją pod szkołą zauważyłam że nie ma bluzy, ani swetra,a pogoda jesienna raczej była, więc oddałam jej moją marynarkę i tak poczłapała do szkoły, dobrze tylko że miałam w pracy awaryjny sweter:-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje. Też sobie to powtarzam, że takie codzienne drobiazgi, które teraz denerwują w przyszłości będę za nimi tęsknić. A co do mody nastolatek to sama dobrze pamiętam, jak chodziłam przy minusowych temperaturach bez czapki, bo fryzura sie popsuje i w cienkich kurteczkach, bo zgrabniej w nich wyglądałam niż w puchowych waciakach ;) Moda zdecydowanie wygrywała ze zdrowiem i rozsądkiem :)

      Usuń
  3. Miałam wrażenie przez chwilę jakbyś opisywała moje wyjście na spacer z dziećmi :)
    Wszystkiego dobrego również i dla Was :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha :) Tak sobie właśnie pomyślałam, że nie tylko ja mam tego typu problem ;)
      Pozdrawiamy całą biegunowa rodzinkę :)

      Usuń
  4. Ata, Kochana, wieczorem to nie siwe włosy trzeba liczyć, tylko dobrze winem się zrelaksować :D Tego grilla to Wam zazdroszczę. Nam ten styczeń tylko śmiga przed oczami, ale zmiany, zmiany... Trzeba się przystosować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, trzeba liczyć kieliszki wina, a nie włosy. Dzisiaj się poprawię, obiecuję ;) A co do Twoich zmian to tylko pozazdrościć takich rewolucji. Już się nie mogę doczekać fotek nowej kuchni!

      Usuń

Polub mnie