Zaiskrzyło między nami już od pierwszej rozmowy telefonicznej. Znacie to uczucie,kiedy rozmawiacie z kimś pierwszy raz w życiu, a wydaje się, że znacie się jak łyse konie? ;) Tak? No to właśnie my z Małgosią tak się poczułyśmy :) A efektem tej znajomości są moje pierwsze ślubne dekoracje, oczywiście Inspirowane Naturą.
Moim debiutanckim zadaniem było udekorowanie stoiska na Targi Ślubne w Kłodzku. Miałam na to tydzień, a biorąc pod uwagę, że w domu nie jestem sama.... :/ działo, się działo... Przez 7 dni w powietrzu fruwało siano, kora, mech, worki jutowe, drewno, kwiaty no i nie raz brzydkie słowa :( :/
Zazwyczaj przedstawiamy na blogu piękne wnętrza z wypucowanymi podłogami i świeżo wytrzepanymi poduszkami. Wybaczcie, ale patrząc na takie fotki zawsze zastawiam się jak wygląda dane mieszkanie na co dzień ;) Zapewne są między Wami takie czarodziejki, które potrafią utrzymać porządek nawet w szale twórczym, ale coś mi się zdaje, że takich jest mniej ;) Może poniższymi fotkami zapoczątkuje nową modę na bardziej naturalistyczne fotorelacje ;) Poniższe zdjęcia dedykuje kobitkom, które myślą, że nasze wymuskane cztery kąty prezentują się równie okazale 24h i 365 dni w roku. Nic bardziej mylnego! U nas też nie zawsze jest wszystko na Picuś-glancuś ;)
Przedstawiam Dom Pracy Twórczej w NiezapominATKOWIE ;)
Najważniejsze żeby dzieci były szczęśliwe....a moje w bałaganie czują się chyba lepiej niż w porządeczku ;)
Wracając do tematu dekoracji ślubnych chciałam się pochwalić profesjonalną sesją zdjęciową moich dekoracji, wykonaną przez niezwykle kolorowa artystkę, Karoline Cagowską. Poznałyśmy się na wspomnianych wyżej Targach Ślubnych i mam nadzieję, że Karolina jeszcze nie raz obfotografuje moje prace :) Zdjęcia stoiska targowego z moimi dekoracjami ślubny pochodzą ze strony Karoliny i Adama tutaj link: klik i fanpaga: klik
Jak widzicie moje życie ostatnio przypomina bieg po olimpijski medal, a dokładniej
ostatnie 100 metrów wyścigu, kiedy to trzeba wytężyć resztki sił i
dobiec do mety pierwszym ;) Na szczęście wraz z M. mieliśmy również okazję trochę wypocząć w Górskim Potoku i poszusować na nartach, a miejscami i na... błocie ;) 
Śniegu w górach jak na lekarstwo, ale na szczęście stok w Czarnej Górze jest dośnieżany więc daliśmy radę.
Natomiast okolice hotelu nawet w bezśnieżynym lutym są przepiękne, więc pomimo wytężonej pracy i niejednych nieprzespanych 48h udało nam się wypocząć.
Ten budynek w dole to właśnie nasz Górski Potok :) |
Ściskam mocno i do następnego!
NiezapominATKA