Chociaż weszliśmy z mężem w Nowy Rok tanecznym krokiem,
czyli wydawałoby się, że z energią, to jak na razie mój profil systematycznej i robotnej Niezapominatki jeszcze się nie aktywował :/ Od wieków marzy mi się
zaplanować parę prac, a potem zrealizować je w terminie i z sukcesem. Nie wiem
dlaczego, ale jest to dla mnie niewykonalne. Prowadzę kalendarz, zapisuje
przypomnienia w komórce, wieszam karteczki na lodówce, informuje całe
otoczenie, żeby mnie szturchnęło, gdy istotny termin zbliży się nieubłagalnie, ale nic nie działa ;( Jestem już
bliska okultyzmowi, żeby tylko nauczyć się systematyczności. Jeszcze w czasach
studenckich, kiedy mój mózg był w częstszym użyciu udawało mi się zapamiętać
większą ilość informacji i dopilnować najważniejszych spraw, ale i tak miałam
spory problem wywiązać się z terminowych zadań. Teraz jest jednak
naprawdę tragicznie! :/ Przypadki, że idę do pokoju z konkretnym pomysłem, a za chwilę nie wiem po co tam przywędrowałam, albo chwytam długopis
żeby sporządzić listę zakupów i nie mam pojęcia co napisać (chociaż przed
sekundką miałam w głowie kilka podpunktów), zdarzają mi się nie raz, nie trzy, a
10 i więcej razy dziennie! Koszmar! Ginę po prostu! ;( Dobrze, że prowadzę blog,
bo mogę sobie tutaj zajrzeć i sprawdzić jak Sprężynka ma na imię ;)

Wstęp o mojej tragicznej pamięci (a raczej jej braku ;)) ma być
wytłumaczeniem, moje kochane blogowiczki, dlaczego zawaliłam parę
zagadnień z 2012 roku.
Mam ogromną nadzieję, że o nikim już nie zapomnę, jeśli jednak coś takiego
niewybaczalnego się zdarzy proszę Was bez skrępowania przypomnieć mi co też
przeoczyłam.
A więc przyszedł czas na odrobienie zaległości (kolejność freestylowa ;)) :
20. 12 wygrałam Candy u Ewy z blogu Shabby Shop! I chociaż
losowanie nastąpiło 4 dni przed Wigilią twórczyni Rozdawajkowych cukierasów tak
się wspaniale sprężyła, że paczka zdążyła dotrzeć do mnie jeszcze 24 grudnia!
Mogłam więc cieszyć się prezentami w świąteczne dni. Ewa przygotowała wspaniałe
podarunki, cała moja rodzinka podziwiała komplet z „Ochami !” i „Achami !” na
ustach :)
Bardzo dziękuje kochana !!! :))))
Taca, serwetnik, pudełeczko z podstawkami pod kubki,
pojemniczek i trzy urocze kropkowe świeczki, idealnie wkomponowały się w mój
świąteczny domek. Decoupagowy motywy: bożonarodzeniowy wieniec, oraz urocze
ptaszki na paczkach prezentowych, spodobały mi się już w listopadzie, kiedy to
Ewa po raz pierwszy pokazała swoje prace. Chociaż nie było w tedy mowy o Candy
napisałam pod owym postem, że: „Serwetnik już widzę oczami wyobraźni w mojej
kuchni”. Jak widać marzenia się spełniają :)
Kolejny temat zaniedbany przeze mnie to wyróżnienie, które
otrzymałam od Onlyhope. Bardzo dziękuje kochana, że pomyślałaś o mnie i
umieściłaś mnie w gronie takich wspaniałych dziewczyn!
Natomiast Patrycja z blogu Meine Kleine Welt przed świętami Bożego
Narodzenia zaprosiła mnie do zabawy „Co zrobisz, aby tegoroczne święta były
jeszcze bardziej magiczne?”.
Gapa ze mnie okropna, bo chociaż temat bardzo mi
się podobał odpowiedz odłożyłam na później, a potem wyleciało mi z głowy :/ Jedyne co mogę teraz zrobić, oprócz walenia głową w podłoże i prośby o wybaczenie, to krótka recenzja z Wigilijnego wieczoru. Pati, mam nadzieje, że taka rekompensata starczy?!
A więc do rzeczy! Ten wyjątkowy, świąteczny dzień wypadł naprawdę bardzo udanie. Przepyszne jedzenie autorstwa mojej mamy, teściowej, szwagierki i mojego wykonu dało nam siły do długiego i wesołego rozpakowywania prezentów ;)
Dzieci odwiedził Gwiazdor, który zdaniem trzyletniej Gosi był baaardzo podobny do wujka Macieja... ;)
Krew się nie polała ;) a wręcz przeciwnie, wszyscy emanowali ciepłem i dobrym humorem. Pod koniec wieczoru zgasiliśmy światła dzięki czemu w pokoju rozbłysły bajkowe lampki choinkowe i ciepłe płomienie świec. Przez okno zaglądały do nas bogato nakarmione koty ;) a w ich tle migotały świątecznie udekorowane ogrodowe krzaczki i drzewka. W takim nastroju cała 13 naszych rodzinnych gości śpiewała piękne, polskie kolędy...
Magia tego dnia na długo pozostanie w naszych sercach.
Oprócz wspaniałego wieczoru Wigilijnego spędziliśmy też fantastycznego sylwestra. Postanowiliśmy iść za ciosem i skoro pierwsze święta na swoim zorganizowaliśmy w świeżo wybudowanym domku, podjęliśmy decyzje, że ostatnią noc 2012 roku również spędzimy w naszej wiosce. Pipidówka na terenie której mieszkamy jest baaardzo maleńka, ale jak to bywa w takich wioseczkach posiada remizę... :) W niej to od wielu lat organizowane są zabawy m.in. sylwestry. Muszę powiedzieć, że nie dziwi mnie już, że remizowe imprezy mają taką dobrą opinie... ;) Pierwszy raz tańczyliśmy z M. w budynku Straży pożarnej ;) Idąc na tego typu zabawę trzeba się nastawić, na klimaty weselne ;) z muzyką..."disco co sie błysko" ;) ale kiedy otacza nas grupa wesołych, kulturalnych, umiejących się bawić ludzi to nawet taka estetyka nie jest straszna :) Między jednym tańcem, a drugim udało nam się z M. wygrać w loterii noworocznej :) i to nie raz, ale dwa! :) a żeby było śmieszniej wylosowaliśmy jedyne w całej puli nagród odżywki do kwiatów tym samym stając się Królem i Królową Ogrodnictwa ;)

Na koniec mam dla Was niespodziewankę w postaci zabawy, w której wzięłam udział za sprawą atttea atea z blogu Smak życia.
Warunki zabawy są następujące:
1. Pierwsze trzy osoby, które zgłoszą chęć udziału w zabawie (informując o chęci uczestnictwa w komentarzy poniżej postu) otrzymają
ode mnie własnoręcznie zrobiony podarunek. Mam na to 365
dni :)
2. Chętni muszą umieścić tą wiadomość u siebie na blogu (tak więc zgłaszać się mogą tylko posiadacze własnego bloga ! )
3. Chętni, tak samo jak ja robię to teraz, muszą pociągnąć zabawę dalej, czyli: Każdym trzem pierwszym
osobom podarować prezencik przez siebie zrobiony z informacją, że wyślą
go w ciągu 365dni:)
4. Proszę podejść do zabawy poważnie i rzetelnie!!! :)
Zapraszam do zabawy! i do przeczytania wkrótce :)